Sequele filmowe to zawsze ryzykowne przedsięwzięcie. Z jednej strony obiecują powrót do znanych i kochanych bohaterów oraz świata, z drugiej - rzadko kiedy dorównują poziomem pierwowzorom. Niestety, zbyt często okazują się rozczarowaniem dla fanów i klapą finansową dla wytwórni. Przykładów sequelowych porażek jest mnóstwo, od hollywoodzkich hitów po niskobudżetowe produkcje. Czasem powody niepowodzenia są oczywiste już na papierze - scenariusze pełne dziur fabularnych, tandetne efekty specjalne, obsada składająca się z aktorów drugiej kategorii. Innym razem winę ponoszą reżyserzy i scenarzyści, którzy kompletnie nie rozumieją tego, co sprawiło, że pierwowzór odniósł sukces. Zapraszam do przeglądu kilku szczególnie jaskrawych przykładów sequelowych klap, które z różnych powodów nie dorównały oryginałom.
Krzyk 2 - rozczarowanie po genialnym początku
Słaba, naciągana fabuła
Motyw mordercy przebierającego się za Ghostface'a i polującego na nastolatków sprawdził się znakomicie w pierwszym "Krzyku" Wesa Cravena z 1996 roku. Niestety fabuła drugiej części z 1997 roku była wyjątkowo naciągana i pełna dziur logicznych. Twórcy w dość oczywisty sposób chcieli powielić schemat z pierwszej części, ale motywacje nowych morderców były mało przekonujące.
Brak napięcia i strachu z pierwszej części
"Krzyk 2" nie potrafił oddać klimatu i napięcia pierwowzoru. Brakowało elementu zaskoczenia i dwuznaczności co do tożsamości zabójcy. Ponadto sceny morderstw były zrealizowane w sposób schematyczny i pozbawiony finezji.
Postacie bez charakteru
Kontynuacje często grzeszą płaskimi postaciami, które są jedynie bladym cieniem bohaterów z pierwszej części. Tak było w przypadku "Krzyku 2", gdzie nastoletni bohaterowie byli pozbawieni charakteru i trudno było się z nimi utożsamić.
Ojciec chrzestny 3 - koń na biegunach
Bez polotu i finezji poprzedników
Kultowa trylogia Coppoli o rodzinie Corleone'ów zakończyła się na dwóch genialnych filmach. Niestety, zrealizowana po latach trzecia część z 1990 roku nie miała już stylu, polotu i finezji poprzedników. Brakowało ponadczasowości i dbałości o detale.
Nudna akcja i chaotyczna fabuła
"Ojciec chrzestny 3" grzeszył nudną akcją, która ciągnęła się niemiłosiernie i chaotyczną fabułą pełną wątków pobocznych. Twórcy ewidentnie nie wiedzieli, jak sensownie powiązać historię z poprzednimi częściami.
Legendarny Pacino nie pomógł
Nawet obecność legendarnego Ala Pacino w roli kolejnego głowy rodziny mafijnej nie uratowała tej produkcji przed porażką artystyczną. Aktorzy ewidentnie nie mieli serca, by w pełni wczuć się w swoje role.
Blair Witch 2 - strata pieniędzy i czasu
Porzucenie klimatu oryginału
"Blair Witch Project" z 1999 roku był niskobudżetowym horrorem, który zdobył uznanie krytyków i widzów dzięki niepowtarzalnemu, surowemu klimatowi. Niestety sequel z 2000 roku odrzucił oszczędną formę pierwowzoru na rzecz tanich efektów i jump scare'ów.
Tandetne efekty i aktorstwo
Twórcy postawili na ilość, nie jakość. Filmu nie da się oglądać z powodu rażąco tandetnych efektów specjalnych i sztucznego aktorstwa obsady. Brak klimatu i przerażenia sprawia, że seans to strata czasu.
Kompletny brak pomysłu
Wydaje się, że scenarzyści kompletnie nie mieli pomysłu na sequel i zrobili go tylko po to, by zarobić na popularności pierwszej części. Nie ma tu ani krzty oryginalności.
Kac Vegas - kasowy kit bez humoru
Wyprane żarty i wulgarne gagy
Pierwsza część "Kacu Vegas" miała swój urok i kilka śmiesznych scen, natomiast sequel z 2011 roku to obciach i wulgarność, które miały zastąpić prawdziwy humor. Twórcy sięgnęli po najbardziej oczywiste i tandetne chwyty.
Brak charakteru bohaterów
Bohaterowie nie mają żadnego charakteru ani osobowości, są tylko pretekstem do serwowania kolejnych teoretycznie komicznych scen. Postacie są płaskie jak deska.
Nuda i przewidywalność od początku do końca
Cały film jest nudny, przewidywalny i pozbawiony jakichkolwiek zaskoczeń. Twórcy poszli na łatwiznę, licząc, że marka wystarczy, by przyciągnąć widzów. Srogo się zawiedli.
Kod Da Vinci: Linia Krwi - bez polotu poprzednika
Naciągana intryga i kiepska akcja
Pierwsza ekranizacja przygód Roberta Langdona była naprawdę niezła. Niestety, sequel z 2016 roku opierał się na bardzo naciąganej intrydze, a akcja ciągnęła się niemiłosiernie.
Aktorzy odstawiają rutynę
Słaba fabuła sprawiła, że nawet świetni aktorzy, jak Tom Hanks, kompletnie nie byli zaangażowani w swoje role. Wyglądało to tak, jakby odstawiali rutynę.
Pozbawione głębi postacie
Bohaterowie byli płaszczy i pozbawieni głębi. Twórcy nie potrafili oddać ich motywacji i wewnętrznych dylematów. To sprawiło, że trudno było się z nimi identyfikować.
Podsumowanie
Niestety historia kina pełna jest przykładów sequeli, które rozczarowują i nie dorastają do poziomu oryginałów. Czasem widać, że powstały tylko po to, by zarobić na popularności pierwszej części. Inne razy twórcy ewidentnie nie rozumieją, co tak naprawdę sprawiło, że pierwowzór odniósł sukces. Naciągane fabuły, tandetne efekty, brak finezji w reżyserii i aktorstwie - to wszystko sprawia, że sequele potrafią boleśnie rozczarowywać. Miejmy nadzieję, że przyszłe kontynuacje kultowych filmów będą lepiej przemyślane i wykonane z pasją, a nie tylko dla zysku.